poniedziałek, marca 07, 2011

Sala samobójców i nocowanka

"Dobrze mieć marzenia. Gdy spotyka Cię samo zło, jedno za drugim, masz jeszcze marzenia. One rodzą nadzieję, że znów będzie dobrze i że wszystko się jeszcze odmieni."

Wieczór piątkowy ostatnio bardzo ciekawy był :) Najpierw fireshow z Siostrzyczką :) Młodzi, dopiero uczący się ludzie, ale byli znakomici. Z małymi wyjątkami, ale to się wytnie, bo przecież człowiek uczy się na błędach i dąży doskonałości :) Ale zasada obowiązująca to: nie wierz facetom w czerwonym :P

Następnie "Sala samobójców"...zabrałyśmy na nią z kumpelą Małą...hmm...czemu ten film? Na własnej skórze lubię się przekonywać kto ma rację, a że czytałam różne opinie to chciałam wyrobić sobie własną :) Hmm...i jak? Odważne...trochę przerysowane, przejaskrawione, lecz uważam, że celowo...żeby zwrócić na dane problemy uwagę... Reżyser z jednej strony chciał poruszyć prawie każdy problem współczesności, ale chyba nie można chwytać zbyt wielu srok za ogon...Jednak może z drugiej strony trzeba w końcu wywołać burzę w szklance wody? Bo za długo i za dużo się milczy w obecnych czasach wg mnie...Motyw przewodni: maski...zakładanie ich w codziennym świecie w realu jak i w sieci.... Sceny odważne, gra bohaterów wg mnie znakomita, pomysł na przenoszenie się w świat wirtualny też ciekawy... warto było obejrzeć, chociażby tylko po to, żeby własną opinie sobie wyrobić...

Siostra u mnie nocowała :) Jak zwykle dużo śmiechu, ale też rozmów takich poważnych od serducha...Uwielbiam się z Nią wydurniać :) Bitwa łaskotkowa została wygrana przeze mnie :P Następny dzień minął na leniuchowaniu do południa i nauce biologii...kto by pomyślał, że to Małe stworzenie :P będzie się uczyło na moich wynikach badań nio szok po prostu :P szkoda, że tak szybko się skończyło...

P.S. Zdjęcie już trochę w folderowej szufladce poleżało...