niedziela, listopada 20, 2011

Jesiennie...


Za oknem jesień...w duszy jesień...sentymentalnie,melancholijnie...

Powraca też radość...tak pomału..małymi promyczkami...znów z siostrą robimy zapomniane przez nas rzeczy...cykamy zdjęcia,spacerujemy,oglądamy filmy,wygłupiamy się wspólnie,urzędujemy razem w kuchni :P nawet w planach mamy gry planszowe...znów potrafmy się śmiać tak szczerze...znów rozmawiamy od serca...a ja cały czas mam w sobie jakiś takiś niepokój mimo wszystko...to już nudne jest i marudne,ale nie umiem się go pozbyć...reaguję na wiele rzeczy bardzo emocjonalnie,zbyt szybko,nieprzemyślenie...często płaczę...wpadam w dziwne paniki...pomyślicie nienormalna...może i tak nie wiem...ale brak mi stabilności i wielu,wielu innych rzeczy...może kiedyś to się zmieni...a może nie...we mnie masa dziwnych uczuć...chaos...

niedziela, października 23, 2011

Niejasny lęk...



Siostrę ma się na zawsze...na dobre i złe chwile...mimo kłótni i burz wraca słońce...czy zawsze? nie wiem...na razie tak...ale jak długo jeszcze? Dziś szaro-bury dzień,więc foteczka z błękitem trochę lata jeszcze przywiały wspomnienia...tak mało mamy razem zdjęć...a przecież chwile są ulotne...nie wrócą już...a przecież nie wiemy co na nas czai się tuż za rogiem...kolejny dzień zasnuty chmurami..czasem przedrze się nieśmiało jakiś promyk...ale słońce nie zostanie na długo...ten niepokój,lęk...towarzysz codzienności...nie umiem się go pozbyć...zamykam się w sobie,zapadam...bez niczego zaczynam płakać...zagubienie...siostra czasem nie nadąża...ja się wściekam...i tak w kółko byle do przodu...dziwnie,dziwnie,dziwnie...

poniedziałek, września 12, 2011



Dawno nie pisałam...wieki całe w sumie...nie wiem czemu...nic się nie zmienia,wszystko jakby stanęło w miejscy tylko czas gna do przodu...przelatuje przez palce...wakacje minęły...ale czy ja mogę ten czas nazwać wakacjami? włącza mi się znów marudek, którego ukrywam przed wszystkimi...bo przecież u Słoneczka zawsze wszystko dobrze,zawsze jest uśmiechnięte...ehh...nie umiem zebrać myśli już od dłuższego czasu...za nic się zabrać,na niczym skupić...to nie jestem ja...a gdzie ja jestem? gdzie jest mój świat?

Na zdjęciu z Siostrą...ramka dla wygłupów a poza tym uwielbiam Kłapcia :P

niedziela, czerwca 19, 2011

Jaki linoskoczek...


"Niepewnie idziesz pochylony
drogą co nigdzie nie prowadzi
tak jak po fali
tak jak po linie
jak nad przepaścią idziesz drogą
tak jak po fali
tak jak po linie
nie widzisz ziemi pod stopami
w powietrzu lekko zawieszony
skupiony nad swym każdym ruchem
w niepewny obraz zapatrzony
ostrożnie idziesz w dal bez celu
ostrożnie swym tanecznym krokiem
tak jak po fali
tak jak po linie
jak nad przepaścią idziesz drogą..."

Balansuję na jakieś niewidzialnej dla mnie linii...czuję,że jestem sama..tak totalnie sama...sama z sobą prowadzę jakąś walkę...czuję do siebie wielką nienawiść...zdana sama na siebie w mroku błądzę...tylko łzy ostatnio mi towarzyszą i ta maska przywdziana codziennie..pozory,pozory...nikt nie wie o mnie nic...zupełnie nic...pustka, łzy,smutek,złość...

Nie ma nawet tych najbliższych, których najbardziej potrzebuję...moje uczucia się nie liczą, ja się nie liczę....miało tu być bez smętów, ale chyba nie potrafię...za dużo tego, nie mam siły dźwigać tego sama...już nie...

poniedziałek, maja 02, 2011

Wiosennie wygłupowo :)


"Siostra jest wyłącznym strażnikiem tożsamości mojego serca, jedyną osobą posiadającą klucze do mojego nieskrępowanego "ja"."

Dawno, dawno mnie tu nie było...działo się trochę a może nawet dużo...był upadek..ale pomału dzielnie powstajemy i walczymy dalej... Wczorajsza sesyja stała się sesyją wygłupową w końcu :P promyki słońca na twarzy, powiew wiatru na policzkach, zapach kwiatów i uśmiech, masa uśmiechu :)

Dziś też mam swoje cudo obok, poważne rozmowy, wspólne oglądanie filmów, śmiech, wygłupy uwielbiam takie weekendy :) szkoda, że nie mogą być często...w końcu jest beztroska tak jak być już dawno powinno... Niech zostanie już ta wiosna na dobre, w moim serduchu również...i niech wszystko się zacznie normalnie toczyć, bym miała czas na moją pasję, na moje życie, na śmiech i wygłupy :)

Od wczoraj chcę żyć!!!

poniedziałek, marca 07, 2011

Sala samobójców i nocowanka

"Dobrze mieć marzenia. Gdy spotyka Cię samo zło, jedno za drugim, masz jeszcze marzenia. One rodzą nadzieję, że znów będzie dobrze i że wszystko się jeszcze odmieni."

Wieczór piątkowy ostatnio bardzo ciekawy był :) Najpierw fireshow z Siostrzyczką :) Młodzi, dopiero uczący się ludzie, ale byli znakomici. Z małymi wyjątkami, ale to się wytnie, bo przecież człowiek uczy się na błędach i dąży doskonałości :) Ale zasada obowiązująca to: nie wierz facetom w czerwonym :P

Następnie "Sala samobójców"...zabrałyśmy na nią z kumpelą Małą...hmm...czemu ten film? Na własnej skórze lubię się przekonywać kto ma rację, a że czytałam różne opinie to chciałam wyrobić sobie własną :) Hmm...i jak? Odważne...trochę przerysowane, przejaskrawione, lecz uważam, że celowo...żeby zwrócić na dane problemy uwagę... Reżyser z jednej strony chciał poruszyć prawie każdy problem współczesności, ale chyba nie można chwytać zbyt wielu srok za ogon...Jednak może z drugiej strony trzeba w końcu wywołać burzę w szklance wody? Bo za długo i za dużo się milczy w obecnych czasach wg mnie...Motyw przewodni: maski...zakładanie ich w codziennym świecie w realu jak i w sieci.... Sceny odważne, gra bohaterów wg mnie znakomita, pomysł na przenoszenie się w świat wirtualny też ciekawy... warto było obejrzeć, chociażby tylko po to, żeby własną opinie sobie wyrobić...

Siostra u mnie nocowała :) Jak zwykle dużo śmiechu, ale też rozmów takich poważnych od serducha...Uwielbiam się z Nią wydurniać :) Bitwa łaskotkowa została wygrana przeze mnie :P Następny dzień minął na leniuchowaniu do południa i nauce biologii...kto by pomyślał, że to Małe stworzenie :P będzie się uczyło na moich wynikach badań nio szok po prostu :P szkoda, że tak szybko się skończyło...

P.S. Zdjęcie już trochę w folderowej szufladce poleżało...

poniedziałek, lutego 28, 2011

Słowa...

"Są słowa, które powiedziane raz - nigdy już nie giną.
Z wiatrem wędrują przez cały świat - czasem w ciszy możesz je usłyszeć.
Są słowa, które tną jak miecz, słowa - które leczą każdą ranę.
Słowa jak burz -, zimny deszcz. Słowa, które koją.
Są słowa, których nie zna nikt, Słowa których więcej nie usłyszysz.
Czarodziejskie jak zaklęcia w bajce, słowa, których sens znasz tylko Ty.
Mówią, że milczenie złotem, kiedy słowa w pustce błądzą.
Od diamentów droższe słowa, które ją wypełnią..."

Słowa..potrafią ranić..potrafią budować...niosą ze sobą wielką odpowiedzialność... Dziękuję Mamie Julki Monice za słowa podnoszące na duchu, za tak cudowny wpis dla mnie...dziękuję...lżej wtedy trochę jest...
Co mnie skłoniło do tego postu? Słowa...słowa, które ostatnio usłyszałam...
Od mojej Siostrzyczki...że chce być taka jak ja...że bierze ze mnie przykład, że moje zdanie jest dla Niej bardzo ważne, że beze mnie by sobie nie poradziła...
Od "moich" dzieciaków...że tamten obóz był niezapomniany...że wiele zmienił w ich życiu...i że na pewno wygram...
Od kumpeli, która stwierdziła, że muszę pracować z dziećmi,młodzieżą, bo jeśli nie ja to kto inny się do tego aż tak bardzo nadaje?
Te wszystkie słowa, nie są tylko słowami...niosą ze sobą siłę, nakładają na mnie odpowiedzialność...nie mogę się poddać...muszę ogarnąć siebie, swój świat...być podporą...dawać nadzieję innym...ja żyję dla innych i to od dawna...i Ci ludzie są ze mną...nawet "moje" dzieciaki, które bardzo szybko wyrastają i już im pomału daleko do dzieciaków...szybko czas mija...tylko ja stoję w miejscu...jakbym się zatrzymała te prawie 2 lata temu...
A jeśli te słowa też są tylko słowami??

P.S. Na zdjęciu Siostrzyczka - moja najcierpliwsza modelka świata :P

środa, lutego 23, 2011

Zawieszona w pustce...

"Przekonujesz się,że jesteś w stanie pomieścić w sobie więcej, niż sama byś się tego spodziewała. Dajesz radę więcej pomieścić i więcej wytrzymać..."

Tak...wszystko ukrywać w sobie, maskować, bo przecież jest dobrze...chociaż cała Ty krzyczysz w środku, że nie,że okłamujesz samą siebie...Nastały ciężkie czasy...Twoje czasy niestety...Ilekroć starasz się podnieść tym bardziej upadasz...Nawet przed Siostrą ukrywam moje myśli ostatnio...w Jej życiu też za dużo się dzieje...i jeszcze ja...tak taki mały deser, dokładka do problemów...czemu to robię? przecież to moja Siostra...tak...ale chcę Ją chronić...tak wiem wiem nie mam czarodziejskiej gumki i nie wymażę z Jej świata całego zła...moje gumki nie mają aż tyle mocy, chociaż mają fantazyjne kształty...(i w tym momencie Mała ryknęła by śmiechem, bo ma ostatnio skojarzenia :P)ale to też by przecież było złe...człowiek musi żyć w świecie dobra i zła...nie można usuwać mu zła sprzed nosa i przeciwności losu bo wtedy nigdy nie nauczy się żyć...ale niektóre rzeczy można by było wymazać bo to jednak za dużo...ta moja piekielna przeklęta choroba...to za dużo...więc gdzie jest czarodziejska gumka? gdzie?

Trudna rozmowa...ostatnio nabiera innego znaczenia...bo każda rozmowa staje się trudną...więc może to już po prostu zwykła,codzienna rozmowa?? trudne życie też jest codziennością....wiec może już nie jest trudne?? Codzienność...moja jest inna...zupełnie inna od reszty ludzi...choroba przewraca wszystko do góry nogami...i chociaż mam swój Promyczek - taki Mały, ale Wielki, który rozświetla mroki mojego życia to jest ciężko,cholernie ciężko...bo nie zawsze umiem wszystko ubrać w słowa...życie ze mną jest trudne od 1,5 roku bardzo trudne...ludzie byli, odeszli została garstka...w tym Siostra...Mała się nie poddaje i to chyba nie poddaje się bardziej niż ja...staje się moją codziennością...tą jaśniejszą jej stroną...

Kocham Cię Siostra...i przepraszam,że trudno ze mną wytrzymać...ale ja sama z sobą nie wytrzymuję...

I miałam tu nie smęcić...nie wyszło...może tak miało być....

poniedziałek, lutego 07, 2011

Dawno...

"Słowa, które dodają siły i pozwalają odrzucić maski."

Dawno tu nie pisałam...a zakładając tego bloga obiecałam sobie,że go nie zaniedbam...ale ostatnio zaniedbałam wszystko...a siebie chyba przede wszystkim...przestałam też wstawać z łóżka, bo po co? Jedyną moją motywacją była Siostra, która spędziła u mnie tydzień ferii...to właśnie dla Niej musiałam się zwlec z łóżka, wyjść gdzieś,zrobić śniadanie i kolacje, pozmywać... mobilizowałam się jakoś...może nie było u mnie zbyt dużo rozrywek, ale Mała mówi,że super spędziła ferie,więc Jej wierzę...ponadrabiałyśmy zaległości bajkowe, dużo rozmawiałyśmy, powłóczyłyśmy się po sklepach (ach te moje kochane księgarnie :P) i na reszcie w reszcie wyspałyśmy czyli leniuchowanie w pełni :) 
Czy jest kolorowo? Nie jest...nie jest ciekawie...ale o tym nie tutaj...postaram się zmobilizować i częściej pisywać, bo przecież Małe już się plumka - pisz, pisz dobrze Ci to robi przecież...ehhh....Dużo zmian...negatywnych jak dla mnie zmian...i niewiara w słowa, że przecież dobrze robię, że się w końcu skupię na sobie, bo to jest najważniejsze...że przecież jestem silna i dam radę...a ja silna nie jestem...niestety...ehh....i nie wiem czy to wszystko, co chciałam napisać...wiem tylko,że to moje słoneczne miejsce...i nie chcę go zasmęcić za bardzo...

piątek, stycznia 07, 2011

"Wolności oddać nie umiem..."

"Możesz mieć wszystko,czego chcesz, jeśli tylko tego chcesz dostatecznie mocno. Musisz chcieć tego z intensywnością, która przenika skórę i łączy się z energią, która stworzyła świat."

Wolności oddać nie umiem...a jednak oddaję..już od kilku ładnych,długich miesięcy...z dnia na dzień chyba jest gorzej...czuję,że zaczynam wariować,świrować, popadam w paranoje...nie jestem nauczona takiego życia...a zresztą cóż to za życie? dla mnie żadne...tak wzięło mnie na smęty...

chcesz biec - nie możesz...
chcesz odetchnąć głęboko świeżym powietrzem - oddech zatrzymuje Ci się w połowie...
chcesz powiedzieć zdanie - milkniesz w pół słowa...
chcesz złapać wyciąganą do Ciebie rękę,jest tuż tuż już czujesz opuszki palców - nie dosięgasz...

Ja nie chcę posiadać wszystkiego...ja chcę tylko żyć pełnią życia...i chcę...by nie zabrano mi mojego najdroższego Skarba...

poniedziałek, stycznia 03, 2011

Bajkożercy,łasuchy i leniuchy :P

"Nasza droga nie jest wyściełana miękką trawą, jest górską ścieżką pokrytą kamieniami. Lecz idzie w gór, naprzód,w stronę słońca."

Sylwestrowo, nocowankowo i długo weekendowo :) Mimo,że Sylwestra w domu to z Siostrzyczką i Edytą, więc wygłupy były i to całkowicie nieźle odpalone dziękuję Wam :) Dzięki Wam ten czas nie był samotny...poczułam się ważna :)

Kolejne 2 dni z Małą, poważne rozmowy,podsumowania,wygłupy, śmiechy czyli taki misz-masz siostrzany :) Obu nam się to przydało :) Nadrabiałyśmy zaległości bajkowe, wylegiwałyśmy się w piżamkach i wcinałyśmy pyszności :) za cały rok zawirowań nam się należało i to bardzo :) szkoda tylko, że tak szybko się skończyło...

Nadal muszę siedzieć w domu już wariuje, zebrać się w sobie nie mogę,nie umiem...a powinnam..a powinnam się wziąć w garść jak to wszyscy mówią...a ja żyję wciąż strachem...bo badania dopiero przede mną...i jakoś nie umiem wrzucić na luz i nie myśleć...bo ja chcę znów normalnie żyć...1,5 roku to za dużo...o 1,5 roku za dużo...

oby do wiosny...